Wiklinowy a Plastikowy
Po drugich urodzinach Emi zaczęła wykazywać wyraźne
zainteresowanie naśladowaniem sytuacji życiowych typu mama z dzieckiem i
wcielać się w role. Był to znak, że pora zakupić dla niej wózek dla lalek.
Szukałam czegoś trwałego i niezwykłego, dlatego wybrałam taki z wikliny, z kołami plastikowymi i drewnianym podwoziem – drewniane odpadły od razu przede wszystkim z powodu ciężaru. Od momentu zakupu wózka Emi nigdy jeszcze nie znudziła się zabawą z nim i nie ma dnia, aby wózek stracił zainteresowanie. Oczywiście jego głównym zastosowaniem jest przewożenie „dzieci,” czyli wszelkich zabawek. Co ciekawe, Emi często mocuje na nim swoją torebkę i tak wychodzimy z wózkiem na spacer do parku, na plac zabaw. Muszę tylko wtedy negocjować liczbę „dzieci” w wózku. Na placu zabaw też wzbudza on zainteresowanie innych dzieci, które zaglądają do środka.
Szukałam czegoś trwałego i niezwykłego, dlatego wybrałam taki z wikliny, z kołami plastikowymi i drewnianym podwoziem – drewniane odpadły od razu przede wszystkim z powodu ciężaru. Od momentu zakupu wózka Emi nigdy jeszcze nie znudziła się zabawą z nim i nie ma dnia, aby wózek stracił zainteresowanie. Oczywiście jego głównym zastosowaniem jest przewożenie „dzieci,” czyli wszelkich zabawek. Co ciekawe, Emi często mocuje na nim swoją torebkę i tak wychodzimy z wózkiem na spacer do parku, na plac zabaw. Muszę tylko wtedy negocjować liczbę „dzieci” w wózku. Na placu zabaw też wzbudza on zainteresowanie innych dzieci, które zaglądają do środka.
Na początku pośpieszyłam się z montażem podwozia i koła
zaczęły się odkręcać, co bardzo mnie zmartwiło, ale niepotrzebnie. Problem wyniknął
ewidentnie z mojej winy, bo gdy przeinstalowaliśmy podwozie w odwrotny sposób,
tył do przodu, koła działają już poprawnie.
Mimo, że wydają się one dość słabe, działają już pół
roku, a są intensywnie używane, więc oceniam je jako bardzo dobre.
Zaraz po zakupie zauważyłam też, że w pewnych miejscach,
gdzie gałązki wiklinowe się kończą, są one trochę ostre. Było takich miejsc
kilka, a ja bardzo zwracam uwagę na bezpieczeństwo dziecka i nie chciałabym,
aby Emi zadrapała się czy pokaleczyła takimi ostrymi zakończeniami, więc je
zakleiłam taśmą, co w pewnych miejscach nic nie dało, bo taśma odkleiła się.
Nie zauważyłam jednak, aby dziecko skaleczyło się tymi zakończeniami i nigdy mi
o tym nie mówiła (a zazwyczaj zgłasza mi tego typu problemy występujące np. w
zabawkach). Uważam jednak takie wykończenie za minus w tym wózku.
Materiałowe wykończenia wewnątrz wózka mogą także
przysporzyć problemu gdy się pobrudzą, bo nie ma możliwości ich wypiąć i wpiąć,
przynajmniej w naszym wózku.
Ogromnymi zaletami wózka są piękny wygląd, funkcjonalność
i to, że jest wykonany w większości z materiałów naturalnych. Nie przyczyniamy
się w większy sposób do zanieczyszczenia środowiska, tak, jak w przypadku wózków
z plastiku, które nie szybko ulegną biodegradacji po wyrzuceniu.
Jesteśmy w posiadaniu też i takiego wózka, którego nie
kupowaliśmy, a który dostaliśmy po innym dziecku, kiedy wózek miał być
wyrzucony. Jest to typowa spacerówka, którą można składać w parasolkę, ale
oczywiście zawodny system dawno przestał działać i tylko moja naprawa sprawiła,
że wózek można używać.
Konstrukcja jest dość mocna, bo moja córka nie może się
oprzeć i sama czasem w nim siada, a mimo tego wózek nie rozpada się już
bardziej – jest trochę podreperowany i to wystarcza. Niewątpliwym jego atutem
jest to, że możemy go zabrać na zewnątrz i nie przejmujemy się bardzo jak
ekstremalnie jest on użytkowany (kałuże, deszcz, piasek, błoto), bo i tak nam
go nie szkoda.
Wózek ten ma solidniejsze kółka i to jest jego głównym
plusem. Poza tym polecić go nie mogę, a przynajmniej zakupu nowego, ze względu
na moje przekonania dotyczące ochrony środowiska. Zakup używanego to już inna
sprawa, bo w pewien sposób ratujemy sytuację zanieczyszczenia środowiska.
Prześlij komentarz