niedziela, 29 maja 2016

Wiklinowy a Plastikowy



  Po drugich urodzinach Emi zaczęła wykazywać wyraźne zainteresowanie naśladowaniem sytuacji życiowych typu mama z dzieckiem i wcielać się w role. Był to znak, że pora zakupić dla niej wózek dla lalek.


Szukałam czegoś trwałego i niezwykłego, dlatego wybrałam taki z wikliny, z kołami plastikowymi i drewnianym podwoziem – drewniane odpadły od razu przede wszystkim z powodu ciężaru. Od momentu zakupu wózka Emi nigdy jeszcze nie znudziła się zabawą z nim i nie ma dnia, aby wózek stracił zainteresowanie. Oczywiście jego głównym zastosowaniem jest przewożenie „dzieci,” czyli wszelkich zabawek. Co ciekawe, Emi często mocuje na nim swoją torebkę i tak wychodzimy z wózkiem na spacer do parku, na plac zabaw. Muszę tylko wtedy negocjować liczbę „dzieci” w wózku. Na placu zabaw też wzbudza on zainteresowanie innych dzieci, które zaglądają do środka.

Na początku pośpieszyłam się z montażem podwozia i koła zaczęły się odkręcać, co bardzo mnie zmartwiło, ale niepotrzebnie. Problem wyniknął ewidentnie z mojej winy, bo gdy przeinstalowaliśmy podwozie w odwrotny sposób, tył do przodu, koła działają już poprawnie.
Mimo, że wydają się one dość słabe, działają już pół roku, a są intensywnie używane, więc oceniam je jako bardzo dobre.
Zaraz po zakupie zauważyłam też, że w pewnych miejscach, gdzie gałązki wiklinowe się kończą, są one trochę ostre. Było takich miejsc kilka, a ja bardzo zwracam uwagę na bezpieczeństwo dziecka i nie chciałabym, aby Emi zadrapała się czy pokaleczyła takimi ostrymi zakończeniami, więc je zakleiłam taśmą, co w pewnych miejscach nic nie dało, bo taśma odkleiła się. Nie zauważyłam jednak, aby dziecko skaleczyło się tymi zakończeniami i nigdy mi o tym nie mówiła (a zazwyczaj zgłasza mi tego typu problemy występujące np. w zabawkach). Uważam jednak takie wykończenie za minus w tym wózku.

Materiałowe wykończenia wewnątrz wózka mogą także przysporzyć problemu gdy się pobrudzą, bo nie ma możliwości ich wypiąć i wpiąć, przynajmniej w naszym wózku.
Ogromnymi zaletami wózka są piękny wygląd, funkcjonalność i to, że jest wykonany w większości z materiałów naturalnych. Nie przyczyniamy się w większy sposób do zanieczyszczenia środowiska, tak, jak w przypadku wózków z plastiku, które nie szybko ulegną biodegradacji po wyrzuceniu.
Jesteśmy w posiadaniu też i takiego wózka, którego nie kupowaliśmy, a który dostaliśmy po innym dziecku, kiedy wózek miał być wyrzucony. Jest to typowa spacerówka, którą można składać w parasolkę, ale oczywiście zawodny system dawno przestał działać i tylko moja naprawa sprawiła, że wózek można używać.
Konstrukcja jest dość mocna, bo moja córka nie może się oprzeć i sama czasem w nim siada, a mimo tego wózek nie rozpada się już bardziej – jest trochę podreperowany i to wystarcza. Niewątpliwym jego atutem jest to, że możemy go zabrać na zewnątrz i nie przejmujemy się bardzo jak ekstremalnie jest on użytkowany (kałuże, deszcz, piasek, błoto), bo i tak nam go nie szkoda.


Wózek ten ma solidniejsze kółka i to jest jego głównym plusem. Poza tym polecić go nie mogę, a przynajmniej zakupu nowego, ze względu na moje przekonania dotyczące ochrony środowiska. Zakup używanego to już inna sprawa, bo w pewien sposób ratujemy sytuację zanieczyszczenia środowiska.
0 comments:

Prześlij komentarz