COŚ na CHRYPKĘ,
czyli
pastylki ISLA
Jak już wspominałam na
Facebooku, od paru tygodni mam przyjemność testować pastylki Isla, w ramach
kampanii Streetcom. Pora wymarzona na test, bo sprzyjająca wszelkim gardłowym
dolegliwościom. Ja, oczywiście, działam zgodnie z zasadą zapobiegania, a nie
leczenia i te pastylki rzeczywiście świetnie się i do tego nadają. Problemy z
gardłem nie są mi obce zwłaszcza, że wykorzystuję głos w pracy. Każdy z grup
zawodowych narażonych na podobne problemy wie jak ważne jest ciągłe nawilżanie
gardła w odpowiedni sposób i jakie są konsekwencje przesilenia tego narzędzia...
Najlepsza zapewne
będzie woda, ale czasem nie jest możliwe mieć ją pod ręką. Nie lubię cukierków
i to nie tylko dlatego, że są nie zdrowe, ale dlatego, że są tak słodkie. Z resztą
nie lepiej jest z większością innych specyfików tego typu, więc jeżeli już, to
wybieram coś, co mi bardziej odpowiada smakowo i z lepszym, bardziej naturalnym
składem.
Wracając do pastylek
ISLA, zakwalifikowałam je do grupy tych ostatnich, właśnie ze względu na ich
smak i skład. Oto wyniki mojego testu różnych smaków pastylek.
ISLA moos:
pastylki mają bardzo delikatny i subtelny smak,
który w miarę ssania staje się coraz mocniejszy, są bardzo miękkie więc nie ma
obawy, że będą niszczyć szkliwo zębów. Delikatnie nawilżają i koją zmęczone
gardło.
ISLA ginger:
posiadają zdecydowanie mocniejszy smak niż ISLA
moos, smakują jak słodsza i łagodniejsza wersja korzenia imbiru. Są bardzo
miękkie i działają jak balsam na moje gardło.
ISLA cassis:
posiadają intensywny smak i aromat (w
porównaniu do ISLA moos),
Przepyszny smak czarnej porzeczki +
wyciąg z porostu islandzkiego to pełna regeneracja podrażnionego gardła.
#isla #glosnatury
#isla #glosnatury
Prześlij komentarz