poniedziałek, 17 października 2016

COŚ na CHRYPKĘ,
 czyli
pastylki ISLA

Jak już wspominałam na Facebooku, od paru tygodni mam przyjemność testować pastylki Isla, w ramach kampanii Streetcom. Pora wymarzona na test, bo sprzyjająca wszelkim gardłowym dolegliwościom. Ja, oczywiście, działam zgodnie z zasadą zapobiegania, a nie leczenia i te pastylki rzeczywiście świetnie się i do tego nadają. Problemy z gardłem nie są mi obce zwłaszcza, że wykorzystuję głos w pracy. Każdy z grup zawodowych narażonych na podobne problemy wie jak ważne jest ciągłe nawilżanie gardła w odpowiedni sposób i jakie są konsekwencje przesilenia tego narzędzia...


Najlepsza zapewne będzie woda, ale czasem nie jest możliwe mieć ją pod ręką. Nie lubię cukierków i to nie tylko dlatego, że są nie zdrowe, ale dlatego, że są tak słodkie. Z resztą nie lepiej jest z większością innych specyfików tego typu, więc jeżeli już, to wybieram coś, co mi bardziej odpowiada smakowo i z lepszym, bardziej naturalnym składem.
Wracając do pastylek ISLA, zakwalifikowałam je do grupy tych ostatnich, właśnie ze względu na ich smak i skład. Oto wyniki mojego testu różnych smaków pastylek.  

ISLA moos:
pastylki mają bardzo delikatny i subtelny smak, który w miarę ssania staje się coraz mocniejszy, są bardzo miękkie więc nie ma obawy, że będą niszczyć szkliwo zębów. Delikatnie nawilżają i koją zmęczone gardło.

ISLA ginger:
posiadają zdecydowanie mocniejszy smak niż ISLA moos, smakują jak słodsza i łagodniejsza wersja korzenia imbiru. Są bardzo miękkie i działają jak balsam na moje gardło.

ISLA cassis:
posiadają  intensywny smak i aromat (w porównaniu do ISLA moos),

Przepyszny smak czarnej porzeczki +  wyciąg z porostu islandzkiego to pełna regeneracja podrażnionego gardła.

#isla #glosnatury
0 comments:

Prześlij komentarz