Planowanie nauki języków
Słowo nauka kojarzy mi się trochę negatywnie chyba z
czasów kiedy „nauczenie się czegoś” wcale nie oznaczało zrozumienia tylko np.
„bezmyślne powtórzenie” i kiedy „nauka” była przymusem. Szybko wytworzył się u
mnie naturalny odruch, swego rodzaju bunt, czasem z konieczności stłumiony,
czasem karcony… a wszystko zaczęło się jeszcze w czasach przedszkolnych. Na
zorganizowane przez rodziców, tudzież nudne zajęcia edukacyjne, typu nauka
godzin „Patrz, tu jest pierwsza, tu druga…” jęczałam „kiedy się będę bawić!?”
Widać dobrze
musiałam być do tamtej pory edukowana, bo sztuczna nauka nijak mi do
gustu nie przypadła i muszę przyznać, że miałam rację. Nauka nie musi być
przykrym obowiązkiem, ani przymusem i nie powinna być! Tą zasadę, a propos,
stosuję w edukacji mojego dziecka. Tym samym, udowadniam, że się da, chociaż w
„szkole” się nie da (chyba, że wprowadzimy jeszcze jedną reformę i przewrócimy
wszystko do góry nogami).
Jak zatem uczyć (języka)?
Tu posłużę się słowami Sokratesa:
“I cannot
teach anybody anything, I can only make them think.”
„Nie mogę nikogo niczego nauczyć. Mogę
tylko sprawić, że
zaczną myśleć.”
Bardzo
mi się to podoba i zdążyłam się już wiele razy posłużyć tymi słowami, bo już
same one dość dobrze działają w szkole, zwłaszcza w odpowiedzi na żarty
uczniów, że nie bardzo się nauczyli, albo, że nauczyciel ich nie nauczył.
Najlepiej przedstawić w ten sposób zwięźle charakter swojej pracy już na
początku roku, aby wiedzieli co planujecie…
I
dodam słowa Benjamina Franklina, które uwielbiam, ale zachowuję już dla siebie,
jako nauczyciela, bo w końcu one streszczają moje zadanie:
“Tell
me and I forget, teach me and I may remember, involve me and I learn.”
„Powiedz
mi, a zapomnę. Pokaż mi i może zapamiętam. Zaangażuj mnie, a się nauczę”
Takie
jest też nasze zadanie, jako rodziców, opiekunów. Wystarczy, że pokażemy na
własnym przykładzie, zademonstrujemy, przedstawimy.
Dziecko
uczy się kiedy z nim rozmawiamy. Zdrowe dziecko wychowywane w zdrowym
środowisku będzie odczuwało naturalną potrzebę komunikowania się, a po pewnym
czasie, rozwinie się u niego mowa. Nie ma sensu tego przyśpieszać przez
udowodnienie ile słów potrafiło się bez zrozumienia „nauczyć,” powtórzyć albo
nawet wyrecytować np. jako 2 latek.
Chyba
już wiecie jaki model nauczania polecam, a planowanie, czyli zastanowienie się
nad najważniejszymi aspektami tego procesu (nabywania umiejętności) przez
dziecko będzie bardzo ważne i pomoże Wam przewidzieć ewentualne trudności.
Ponieważ tutaj wiele zależy od sytuacji rodziny, proponuję zastanowić się nad następującymi
pytaniami, (później na podstawie odpowiedzi można będzie plan ustalić wspólnie
z innymi osobami opiekującymi się dzieckiem):
- Jakimi językami posługujemy się w domu?
- Którym językiem będziemy się posługiwać najczęściej
przy dziecku? Kto będzie najwięcej czasu spędzał z dzieckiem w najbliższych
latach? Z jakimi językami będzie ono miało styczność na co dzień, jako
obserwator i nie tylko? Jakie to będą okoliczności? Jak często?
- Czy chciałabym/zależy mi, aby moje dziecko … (np.
mówiło biegle w języku…, rozumiało język…)? Dlaczego?
- W jakim języku dziecko będzie rozmawiać z kolegami?
- Jaki język dziecko będzie używać w najbliższych
latach?
- W jakim języku będzie przebiegać edukacja dziecka?
- Czy mamy jakieś obawy np. co do naszych kompetencji
językowych itp.?
- Czy z odpowiedzi do powyższych pytań wyniknąć mogą
problemy/ zagrożenia/obawy?
Prześlij komentarz