Dwujęzyczność
w historii Polski.
Na polskich podwórkach przybywa dzieci dwujęzycznych i
chyba już nikogo to nie dziwi wziąwszy pod uwagę fale migracji młodych Polaków
do i z innych krajów, zwłaszcza od otwarcia granic z krajami Unii Europejskiej
w 2004r. Przybywa nam szkół dwujęzycznych i obcojęzycznych. Można by pomyśleć,
że nastąpiła pod tym względem jakaś mała rewolucja. Ale zaraz, jak tylko słyszę
słowo „rewolucja” i ogromny „postęp,” zawsze mam wątpliwości.
Te wyrażenia w ostatnich kilkudziesięciu latach są tak
bardzo nadużywane, że można by mieć wrażenie, że poza tym okresem, przez setki
poprzednich lat nic nie istniało, a tak nie jest. Wszystkie wcześniejsze
„odkrycia” prowadziły do dzisiejszych i nie uważam, abyśmy rewolucjonizowali
świat… Po prostu ciągle widzimy zmiany i jesteśmy częścią zmieniającego się
świata. Obserwujemy zmiany we wszystkich dziedzinach i stylu życia, a podążanie
za tymi zmianami może być dla nas uciążliwe i wymagać wysiłku z naszej strony,
dlatego wydawać się może, że te zmiany są przełomowe. A może po prostu nie
jesteśmy na nie przygotowani.
Wracając
do dwujęzyczności, setki lat temu i w Polsce uczono się języków, nie tylko
polskiego, a właściwie obok polskiego, bo język polski wcale nie był ważniejszy
od innych, zwłaszcza w niektórych dziedzinach, sferach i epokach. Istniały też
szkoły dwujęzyczne i obcojęzyczne. Ba, nauka języków i nie tylko, pod pewnymi
względami nie zmieniła się aż tak bardzo, jakbyśmy myśleli. Zamożni i
najzamożniejsi mogli sobie pozwolić na kształcenie dzieci w wymarzonych
warunkach – przez np. francuskich guwernerów, a młodzież mogła kształcić się za
granicą. Jeśli chodzi o języki, na pewno nigdy wcześniej (przed XX w.) nie był
popularny u nas język angielski ze względów praktycznych. Właśnie dlatego
uczono się języków przydatnych albo w pracy, np. w przypadku kupców, albo ze
względu na tradycję czy modę, pochodzenie i inne. Mieszkańcy stref
przygranicznych często potrafili się porozumiewać w językach sąsiadów. Tu warto sobie przypomnieć, że granice raz na
jakiś czas też się zmieniały, a i dodatkowo chyba cała Europa była, można by
powiedzieć, stosunkowo wielokulturowa. To nie dzisiejszy wymysł.
W
Polsce przecież przez wieki istnienia tego kraju, „mieszali się”
przedstawiciele różnych narodowości, np. Żydzi, Niemcy, Rosjanie, Romowie,
Ukraińcy i wielu innych. Takie mieszanie, musi oznaczać również przenikanie się
nawzajem języków, które były częścią poszczególnych kultur. Miała również
miejsce i migracja narodów.
Nie
brakuje w historii Polaków, którzy właśnie byli dwujęzyczni i przynależeli do
różnych narodowości. Albo byli pochodzenia nie polskiego, a są określani jako
Polacy… Cóż, tu nie jest czarne i białe, są jeszcze inne kolory.
Przykładem
dwujęzycznych i wielojęzycznych postaci w historii Polski może być Mikołaj
Kopernik, Fryderyk Chopin, Maria Curie Skłodowska, Joachim Lelewel, Hugo
Kołłątaj i praktycznie większość królów Polski i ludzi dobrze wykształconych,
(a to z reguły właśnie wyższe i najwyższe sfery ale i nie tylko) z oczywistych
względów. Nie wszyscy nawet potrafili mówić w języku polskim, (co wielkiego
wyjątku w pewnych sferach nie stanowiło), a wśród tej grupy znaleźć można i
królów Polski i dworzan. Z pewnością niezwykłym wyjątkiem byłby ktoś pełniący
ważną funkcję w państwie i będący osobą jednojęzyczną.
Muszę
jeszcze przypomnieć, że przez sporą część historii naszego kraju, dominującym
językiem wykładowym w szkołach była łacina, którą władali zwykle rządzący, ich
doradcy, politycy itd. To pod jej wpływem pozostały i rozwijały się języki
europejskie przez tysiąclecia. Nadal jest ważna, ale nie jesteśmy już pod jej
panowaniem i możemy wybrać sobie język edukacji.
Wracając
do tematu (r)ewolucji językowej, kiedy patrzę na historię i polityków,
rządzących i tzw. ludzi światłych ostatnich dziesięcioleci, nie tylko nie mogę
dojrzeć tej rewolucji językowej, ale nawet najmniejszego postępu pod tym
względem.
Bibliografia
„Języki obce i rodzime wśród
królów polskich:” http://szlachcicspodrypina.pl/jezyki-obce-i-rodzime-wsrod-polskich-krolow.
Jurek, A.2007. Języki
obce dawniej i dziś. Część I. Z historii nauczania języków obcych w Polsce – od
średniowiecza do II wojny światowej. Języki
obce w szkole 51(1):5-19.
Prześlij komentarz