niedziela, 9 lipca 2017

Wizyta u Dentysty

Jakby to powiedzieć… hmm, nie używamy pasty do zębów


      Wizyta u dentysty to przyczyna stresu dla niejednego. Wizyta dziecka u dentysty może stresować nawet bardziej. Sama się o tym przekonałam. U Emi pojawił się nalot na kilku zębach, zapewne z powodu nie czyszczenia zębów po przekąskach, które w większości je poza domem (np. na placu zabaw). Nalot ten był mało widoczny i czasem miałam wrażenie, że da się domyć i znika, ale później znów się pojawił. Nie było to widoczne, bo zdarzało się, że Emi dostawała komplementy właśnie za piękne ząbki i inni (w większości mamy) wzdychali, że też takie chcieli by mieć (albo, aby ich dzieci też takie miały). Uznałam, że czas na pierwszą wizytę mojego prawie 4 latka, u dentysty. I o ile szybko byłam w stanie przekonać Emi, że pan dentysta jest równie dobry, co i pani, o tyle zastanawiałam się nad tym, czy dzielić się z moim zaufanym dentystą faktem, że dziecko nie myje zębów pastą.


 Wiedziałam, że mój dentysta będzie ze mną szczery i obawiałam się jak zareaguje. Nie chciałabym przecież usłyszeć, że robię krzywdę własnemu dziecku. Wyśmiana też bym nie chciała być. Ale cóż, postanowiłam, że muszę iść na tę konsultację i być szczera, bo tylko tak mogę pomóc Emi.
Higiena jamy ustnej jest dla mnie ważnym aspektem codziennego dbania o zdrowie. Przekazuję to mojej córeczce, tak, jak mnie kiedyś ktoś, i cała rzesza innych ludzi przekazali mnie i jestem im za to bardzo wdzięczna. Szczególnie zaprzyjaźniona jestem z nicią dentystyczną, bez której nie wyobrażam sobie życia (dosłownie). To jest ta jedna rzecz, jaką zabrałabym na bezludną wyspę. Używam jej od wczesnych lat dziewięćdziesiątych, od kiedy byłam nastolatką.
Trochę inaczej podchodzę do komercyjnej pasty do zębów. Gdybym mogła całkowicie z niej zrezygnować, dawno bym to zrobiła. Czasem, jednak straty wyrządzone przez zło konieczne są mniejsze niż zyski. Tak właśnie traktuję komercyjną pastę do zębów i ograniczam ilość, jaką stosuję, a u Emi po prostu jej nie używam. Tak, do tej pory, moje dziecko nie używało pasty komercyjnej do czyszczenia zębów. Inwestuję za to w wymyślne szczoteczki i (naturalne) kosmetyki do pielęgnacji. Nie są nam obce szczoteczki eko, naturalne, silikonowe (dla najmłodszych), szczoteczki soniczne i wypróbowałyśmy już większość lepszych i najlepszych marek szczoteczek manualnych. Szczoteczki dla Emi wymieniam często - wtedy, kiedy ich włosie zaczyna się odkształcać czyli nawet po tygodniu, chociaż ostatnio szczoteczki Emi wytrzymują i prawie miesiąc.
      Wracając do wizyty, bałam się dużo bardziej niż Emi, jeśli ona w ogóle się obawiała. Rzeczywistość okazała się odbiec od moich różnych wersji wyobrażeń. Po pierwsze, choć wizyta była umówiona na 16:00, czekałyśmy jeszcze godzinę. Zbliżała się pora kolacji dla Emi i zaczęłam nerwowo oddychać, patrzeć na zegarek, myśleć co zrobić, zaczęłam się zastanawiać czy aby nie powinnyśmy zrezygnować. Wtedy właśnie zostałyśmy poproszone. Pan był bardzo miły i nawet  formalny wywiad przemienił w miłą rozmowę, tak, że i pacjent mógł się wykazać. Ale dopiero kiedy Emi zasiadła na fotelu i stosowała się do próśb i pytań lekarza, bardzo mnie zadziwiła. Ta sama dziewczynka, która nie pozwala mi myć sobie zębów, odmawia zaglądania sobie  do nich i nie jest w stanie usiąść spokojnie przez kilkanaście sekund, zasiadła spokojnie w fotelu i jak gdyby, była tu stałym bywalcem, chętnie zaprezentowała zęby i współpracowała z lekarzem.
Wraz z nadejściem chwili prawdy, usłyszałam coś, czego się kompletnie nie spodziewałam. Otóż, mogę być dumna nie tylko z córki, ale też i z siebie! Tak, „to, co robię powinnam kontynuować, ponieważ ewidentnie robię to dobrze.” Chwileczkę, to nie muszę dawać Emi pasty? „Nie, nie jest tak ważne czym, ważne że osiągnie się pożądany cel. A cel został osiągnięty. Dziecko nie ma żadnych oznak problemów z dziąsłami, ani z zębami.” Nalot, o którym wcześniej wspominałam, pan dentysta usunął w parę sekund na pomocą specjalnej pasty J i nie mam pojęcia co to było, bo w końcu nie musze tego wiedzieć. Zdążyłam się jeszcze dowiedzieć, że stosowanie sody oczyszczonej do czyszczenia zębów u dzieci nie ma sensu, ale o uzasadnienie już nie pytałam, bo konsultacja zamieniła by się w dłuższy wywiad.
Wychodząc, pomyślałam, że jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa płacąc za wizytę u dentysty. W końcu, są powody ku radości: moje dziecko ma zdrowe zęby, a ja prawidłowo dbam o jej zdrowie, w dodatku nie idąc za wskazówkami reklam, konsumpcjonizmu i mainstreamu.
Wszystkim Wam, Kochani, takie wizyty polecam i takich wizyt życzę. Mam nadzieję, że Wasze dzieci unikną przykrych przeżyć na fotelu u dentysty i uszczerbku na zdrowiu.

PS. Tylko nie sugerujcie się tym, że nie Emi nie używa pasty do zębów, w waszym przypadku może być konieczna inna higiena jamy ustnej. Zawsze wszystko dogłębnie analizuję i dostosowuję do mojego dziecka, jego stanu zdrowia, potrzeb itp. Konsultuję i weryfikuję też moje ustalenia i pomysły. Tylko tak, można osiągnąć pożądane efekty.
0 comments:

Prześlij komentarz