Jakby to powiedzieć… hmm, nie
używamy pasty do zębów
Wizyta u dentysty to przyczyna stresu dla niejednego. Wizyta
dziecka u dentysty może stresować nawet bardziej. Sama się o tym przekonałam. U
Emi pojawił się nalot na kilku zębach, zapewne z powodu nie czyszczenia zębów
po przekąskach, które w większości je poza domem (np. na placu zabaw). Nalot
ten był mało widoczny i czasem miałam wrażenie, że da się domyć i znika, ale
później znów się pojawił. Nie było to widoczne, bo zdarzało się, że Emi
dostawała komplementy właśnie za piękne ząbki i inni (w większości mamy) wzdychali,
że też takie chcieli by mieć (albo, aby ich dzieci też takie miały). Uznałam,
że czas na pierwszą wizytę mojego prawie 4 latka, u dentysty. I o ile szybko
byłam w stanie przekonać Emi, że pan dentysta jest równie dobry, co i pani, o
tyle zastanawiałam się nad tym, czy dzielić się z moim zaufanym dentystą
faktem, że dziecko nie myje zębów pastą.
Wiedziałam, że mój dentysta będzie ze mną szczery i obawiałam się jak zareaguje. Nie chciałabym przecież usłyszeć, że robię krzywdę własnemu dziecku. Wyśmiana też bym nie chciała być. Ale cóż, postanowiłam, że muszę iść na tę konsultację i być szczera, bo tylko tak mogę pomóc Emi.
Wiedziałam, że mój dentysta będzie ze mną szczery i obawiałam się jak zareaguje. Nie chciałabym przecież usłyszeć, że robię krzywdę własnemu dziecku. Wyśmiana też bym nie chciała być. Ale cóż, postanowiłam, że muszę iść na tę konsultację i być szczera, bo tylko tak mogę pomóc Emi.
Higiena jamy ustnej jest dla
mnie ważnym aspektem codziennego dbania o zdrowie. Przekazuję to mojej
córeczce, tak, jak mnie kiedyś ktoś, i cała rzesza innych ludzi przekazali mnie
i jestem im za to bardzo wdzięczna. Szczególnie zaprzyjaźniona jestem z nicią
dentystyczną, bez której nie wyobrażam sobie życia (dosłownie). To jest ta
jedna rzecz, jaką zabrałabym na bezludną wyspę. Używam jej od wczesnych lat dziewięćdziesiątych,
od kiedy byłam nastolatką.
Trochę inaczej podchodzę do
komercyjnej pasty do zębów. Gdybym mogła całkowicie z niej zrezygnować, dawno
bym to zrobiła. Czasem, jednak straty wyrządzone przez zło konieczne są mniejsze
niż zyski. Tak właśnie traktuję komercyjną pastę do zębów i ograniczam ilość,
jaką stosuję, a u Emi po prostu jej nie używam. Tak, do tej pory, moje dziecko nie
używało pasty komercyjnej do czyszczenia zębów. Inwestuję za to w wymyślne
szczoteczki i (naturalne) kosmetyki do pielęgnacji. Nie są nam obce szczoteczki
eko, naturalne, silikonowe (dla najmłodszych), szczoteczki soniczne i
wypróbowałyśmy już większość lepszych i najlepszych marek szczoteczek
manualnych. Szczoteczki dla Emi wymieniam często - wtedy, kiedy ich włosie
zaczyna się odkształcać czyli nawet po tygodniu, chociaż ostatnio szczoteczki Emi
wytrzymują i prawie miesiąc.
Wracając do wizyty, bałam się dużo bardziej niż Emi, jeśli ona
w ogóle się obawiała. Rzeczywistość okazała się odbiec od moich różnych wersji wyobrażeń.
Po pierwsze, choć wizyta była umówiona na 16:00, czekałyśmy jeszcze godzinę.
Zbliżała się pora kolacji dla Emi i zaczęłam nerwowo oddychać, patrzeć na
zegarek, myśleć co zrobić, zaczęłam się zastanawiać czy aby nie powinnyśmy
zrezygnować. Wtedy właśnie zostałyśmy poproszone. Pan był bardzo miły i nawet formalny wywiad przemienił w miłą rozmowę,
tak, że i pacjent mógł się wykazać. Ale dopiero kiedy Emi zasiadła na fotelu i
stosowała się do próśb i pytań lekarza, bardzo mnie zadziwiła. Ta sama
dziewczynka, która nie pozwala mi myć sobie zębów, odmawia zaglądania
sobie do nich i nie jest w stanie usiąść
spokojnie przez kilkanaście sekund, zasiadła spokojnie w fotelu i jak gdyby,
była tu stałym bywalcem, chętnie zaprezentowała zęby i współpracowała z
lekarzem.
Wraz z nadejściem chwili
prawdy, usłyszałam coś, czego się kompletnie nie spodziewałam. Otóż, mogę być
dumna nie tylko z córki, ale też i z siebie! Tak, „to, co robię powinnam
kontynuować, ponieważ ewidentnie robię to dobrze.” Chwileczkę, to nie muszę
dawać Emi pasty? „Nie, nie jest tak ważne czym, ważne że osiągnie się pożądany
cel. A cel został osiągnięty. Dziecko nie ma żadnych oznak problemów z
dziąsłami, ani z zębami.” Nalot, o którym wcześniej wspominałam, pan dentysta
usunął w parę sekund na pomocą specjalnej pasty J
i nie mam pojęcia co to było, bo w końcu nie musze tego wiedzieć. Zdążyłam się
jeszcze dowiedzieć, że stosowanie sody oczyszczonej do czyszczenia zębów u
dzieci nie ma sensu, ale o uzasadnienie już nie pytałam, bo konsultacja
zamieniła by się w dłuższy wywiad.
Wychodząc, pomyślałam, że
jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa płacąc za wizytę u dentysty. W końcu, są
powody ku radości: moje dziecko ma zdrowe zęby, a ja prawidłowo dbam o jej
zdrowie, w dodatku nie idąc za wskazówkami reklam, konsumpcjonizmu i
mainstreamu.
Wszystkim Wam, Kochani, takie
wizyty polecam i takich wizyt życzę. Mam nadzieję, że Wasze dzieci unikną
przykrych przeżyć na fotelu u dentysty i uszczerbku na zdrowiu.
PS. Tylko nie sugerujcie się
tym, że nie Emi nie używa pasty do zębów, w waszym przypadku może być konieczna
inna higiena jamy ustnej. Zawsze wszystko dogłębnie analizuję i dostosowuję do
mojego dziecka, jego stanu zdrowia, potrzeb itp. Konsultuję i weryfikuję też
moje ustalenia i pomysły. Tylko tak, można osiągnąć pożądane efekty.
Prześlij komentarz