Dlaczego nie mówić
do dziecka w
drugim języku?
Poprzedni post był wstępem do dzisiejszego. Zatem wiecie
już, że najbardziej wierzę w rodzica jako mentora, również językowego, dla
dziecka. Oczywiście będziemy popełniać błędy, ale jak to ktoś już pięknie ujął:
dzieci nam wiele wybaczą. Poza tym, widzę mnóstwo zalet takiego podejścia.
Jeśli chcecie wychowywać dziecko w wielokulturowości, a boicie się, że nie
jesteście najlepszym wzorem do naśladowania, zapewniam Was, że to kwestia
podejścia, przemyślenia pewnych spraw i na końcu okaże się, że jednak jesteście
wspaniałym wzorem do naśladowania, nawet jeśli nie macie wspaniałej wymowy w
drugim albo obcym języku (a z takim tłumaczeniem i tego typu obawą u rodziców
zazwyczaj się spotykam).
Jeśli
jeszcze macie jakieś obawy, pomyślcie kiedy zostaliście rodzicami i baliście
się dotknąć maleństwa, aby mu nie zrobić krzywdy. Pamiętacie to uczucie? A
jednak nie mieliście wyjścia i trzeba było się odważyć. Z uczeniem umiejętności
językowych dziecka jest podobnie… Właściwie, pielęgnacja maleństwa jest dużo trudniejszym
zadaniem niż operowanie językiem, który się zna w mniejszym albo większym
stopniu.
Rodzic
jest najlepszy
Wydaje
mi się, że najlepszy będzie dla dziecka rodzic, który stara się, niż ktoś z
zewnątrz, choćby był najlepszy (troszkę tu chyba generalizuję). Czyli jeśli
chcemy to możemy. A co z moim akcentem? A moja wymowa? Jeśli macie sporo
podobnych pytań, potrzebujecie się pozbyć wątpliwości, albo przynajmniej w
większej części je rozwiać, bo dziecku zapewne chcecie przekazać, że jesteście pewni
siebie i tego, co robicie. Może w takim przypadku przyda się pomoc specjalisty
językowego, np. coacha językowego.
I
jeszcze jedno, aby kogoś uczyć, nie musicie być na najwyższym poziomie
znajomości zagadnienia – wystarczy, że macie pewną wiedzę i umiejętności i je
potraficie przekazać. Dla poparcia swojej tezy, podam przykład polskich
rodziców, którzy uczą swoje dzieci mówienia tylko w języku polskim. Oczywiste
jest, że znakomita część z nich nie zna języka polskiego na najwyższym
poziomie, np. źle odmieniają czasowniki, przypadki itd. Wystarczy wczytać się w
komentarze na niektórych stronach. Sama miewam chwile zwątpienia i to nawet w
kwestii wymowy! Tak, np. takie „ę.” Pomyślcie czy wymawiacie je bardziej jak „eł”czy
„e” a może jeszcze inaczej. I im więcej się nad tym zastanawiam, tym więcej
zaczynam wątpić. Więc zakładam, że zamiast przejmować się detalami, lepiej
zacząć mówić, najlepiej jak umiemy.
Pomyślałam kiedyś o tym, żeby mówić do mojego syna w innym języku. Ostatnio koleżanka opowiadała mi, że ona to robi, mówi do córki w dwóch językach. Na początku robiła to bez planu, jak wyszło, ale jej to pomyliło to zaczęła robić tak, że mówi jeden dzień w jednym języku a inny dzień w drugim. Mi jednak trudno się zdecydować, czuję się z tym dziwnie. Jak ty to robisz? Ja kiedyś myślałam, że lepiej mówić zawsze do dziecka w jednym języku, żeby na początku połączył języki z ludźmi (bo chyba mówić o językach jest zbyt abstrakcyjny dla nich), ale nie wiem... Już sama nie wiem!!
Paula, też się obawiałam, że dziecku się zacznie mylić dlatego w domu mówiłam zwykle po angielsku, a jak wyszliśmy na zewnątrz, albo przebywaliśmy w miejscach, gdzie mówi się po polsku (sklep, poczta, przychodnia itp) mówiliśmy po polsku. Na początku Emi zdarzało się używać dwóch języków na raz, ale szybko się połapała i wieku ok. 3 lat już dokładnie wiedziała w jakim języku do kogo mówić. Myślę, że jeśli mówimy zdaniami po polsku, albo po angielsku, dziecku się mylić nie będzie i spokojnie można wprowadzać drugi język. Poza tym, dzieci mogą też celowo mówić w dwóch językach bo po prostu się bawią językami. Powodzenia!
Prześlij komentarz