czwartek, 12 kwietnia 2018

Dwujęzyczność jest trendy

Słowo roku, a właściwie na pewno dekady.
Tak, „dwujęzyczność” jest w modzie i coraz częściej w tym kraju słyszę to hasło odmienione na wszystkie sposoby. Tak to właśnie jest: kiedy się na czymś skoncentruję, to coś od razu staje się modne J albo przynajmniej po jakimś czasie.
W tym poście przedstawiam Wam moje obserwacje na temat przyczyn i podstaw rozwijania się dwujęzyczności u Polaków.


Mamy coraz więcej przedszkoli i szkół dwujęzycznych. Jeszcze parę czy to już kilka dekad temu, dwujęzyczne dzieci w Polsce były rzadkimi przypadkami, a szkoły dwujęzyczne jeszcze bardziej, nie wspominając o przedszkolach. W ogóle rzadko kto uczył się przecież języka obcego jako dziecko w wieku przedszkolnym, a co dopiero jako drugiego! Pragnę też przypomnieć tym, którzy zapominają z jakimi dobrodziejstwami mamy do czynienia na co dzień, że granice naszego kraju były zamknięte, a każdorazowy wyjazd nawet do krajów Europy Zachodniej wiązał się z formalnościami i pozwoleniami. Nie wyjeżdżaliśmy więc masowo za granicę ani zwiedzać, ani się uczyć czy po prostu żyć…
Zajęcia języka obcego, którym jeszcze z początku lat 90tych był głównie rosyjski, i tak rozpoczynało się od klasy czwartej, o ile dobrze pamiętam. Szczęśliwcy, których rodzice zapisali na kursy prywatne zaczynali oczywiście wcześniej i mogli się uczyć innego języka, np. angielskiego. Należąc do tej właśnie grupy, a będąc jeszcze w takim wieku, z którego się wiele nie pamięta, nie byłam świadoma tego jaki wpływ wkrótce ten język będzie miał na moje życie.
(Prawie) z dnia na dzień stałam się osobą dwujęzyczną, kosmopolitką, uczącą się w USA i w Polsce, spędzając odpowiednio część roku tu, a część tam…  Jako dwujęzyczna nastolatka, nie byłam jednak całkiem odosobniona, bo znałam w polskiej szkole kilka podobnych właśnie przypadków. Dwujęzyczność zmieniła moje życie, ale w niczym mi nie przeszkodziła, ani niczego nie utrudniła. Odwrotnie, ułatwiła mi zrozumienie o wiele więcej niż wcześniej.
Za to utrudnieniem było dla mnie brak możliwości studiowania w języku angielskim w Polsce – na przełomie lat 1999/2000 możliwości studiowania w tym języku były bliskie zeru, ponieważ w Polsce zwykle językiem wykładowym był polski. Istniały co prawda nieliczne prywatne uczelnie proponujące zajęcia w języku angielskim, np. amerykańska szkoła wyższa w Warszawie.
Kolosalne zmiany nastąpiły po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, kiedy mogliśmy już swobodnie, chociaż nie tak od razu wszędzie, studiować i pracować… A polskie instytucje, w tym szkoły, otrzymały dotacje na kierunki, np. w języku angielskim, wprowadzono język obcy od klas najmłodszych, dotowano wyjazdy zagraniczne uczniów, studentów, staże i wiele innych. Otwarły się możliwości, których ja nie miałam jako dziecko i nigdy bym nie miała, gdyby nie wsparcie rodziny. Było po prostu nie fair, bo nie każdy miał podobne szanse w edukacji, pomimo chęci. Oczywiście, krytycy wytchną, że nadal szanse nie są równe, ale są przynajmniej równiejsze. Na studia w Londynie czy Paryżu, aplikuję na takich samych prawach jak inni obywatele EU. Mogę wyjechać na wymianę, staż i dostanę na to fundusze… Nie mogę nie docenić takich możliwości i ich nie zauważyć, bo jako dziecko i nastolatka ich nie miałam, czego nie może powiedzieć obecna młodzież. I wiem (jakby to powiedzieć…, z informacji z pierwszej ręki), że to docenia i wykorzystuje, stając się coraz lepsza w językach obcych, a coraz większa część jest nawet dwujęzyczna.


0 comments:

Prześlij komentarz